Zauważyłem pewną sprzeczność. W jednej ze scen Alex jedzie taksówką i przypatruje się taksówkarzowi, który bardzo przypomina mu niemieckiego kosmonautę Jahna. Widząc spojrzenie Alexa w lusterku szofer uprzedza jego pytanie i mówi coś w stylu: "wiem co sobie myślisz, ale to nie ja - sporo osób mnie z nim myli", wyraźnie nawiązując do swojego podobieństwa do wspomnianego kosmonauty i równocześnie twierdząc, że nim nie jest.
Jednak kiedy już dojechali na miejsce, Alex wysiadł z samochodu, spojrzał na niebo i spytał taksówkarza: "jak tam było" (w domyśle - w przestrzeni kosmicznej), na co ten odpowiedział jakoś tak: "pięknie, ale strasznie daleko od domu". Wynika z tego, że dobrze zrozumiał pytanie i swoją odpowiedzią tym razem zasugerował, że jednak rzeczywiście jest tym kosmonautą, a nie jego sobowtórem. Jak to w końcu było?
ogromne.
zobacz, że tak nikłe zależnosci jak ustrój polityczny decydują kim jestes.
W jednej chwili z narodowego bohatera-kosmonauty, przeradzasz sie w zwykłego przeciętniaka-taksiarza...
Masz rację, ale wg mnie nie ma żadnego znaczenia dla fabuły czy to był astronauta czy jego sobowtór - ważne, że matka uwierzyła.
Sigmund Jähn jak pewnie dobrze wiesz to postać autentyczna. Tylko na potrzeby filmu zrobiono go taksówkarzem, po zjednoczeniu radził sobie bardzo dobrze. Niemniej jednak ta scena była tak ujmująca, wczoraj bohater dzisiaj taksówkarz jak wspomnieli użytkownicy wyżej.
Ja odniosłem wrazenie ze Alex po prostu zazartowal, probując rozladowac atmosferę po spotkaniu z ojcem. A "Jahn" taksówkarz podjął jego żart.